Otwarłam oczy. Nagle poczułam się jak w domu. Szare światło wpadało do pokoju, a krople deszczu bębniły o szybę w oknie. Wyszłam spod ciepłej pościeli i owiało mnie chłodne powietrze. Było wcześnie rano, wyjrzałam przez okno. Spodziewałam się zobaczyć ten sam budynek, który widziałam z okna w Londynie. Zaskoczyło mnie to, że za oknem było tylko i wyłącznie szaro. Wyjęłam z nierozpakowanej torby ubrania i weszłam do łazienki. Zimną wodą przemyłam policzki, po czym wzięłam prysznic. Zeszłam na dół. Na stole w kuchni znalazłam karteczkę z numerem telefonu pod który mam dzwonić "w razie gdyby co". Zerknęłam do lodówki. Świeciła pustkami. Za punkt honoru dzisiejszego dnia wzięłam sobie, że zrobię zakupy. Zamówiłam taksówkę. Akurat przestało padać, gdy wyszłam na zewnątrz. Poprosiłam mężczyznę by zawiózł mnie do dużego marketu. Był to sklep, którego nazwy nie znałam, ale przypominał mi mój brytyjski Lidl. Włóczyłam się smętnie po alejkach wypełnionych po brzegi jedzeniem.
- Cann? - odwróciłam się za głosem. Mężczyzna uważnie przyglądał się zawartości mojego koszyka.
- Zamierzasz to wszystko zjeść?
- Nie, Charles. To zakupy dla całej rodziny. - mruknęłam.
- Idziesz do kasy?
- Tsa...
- Chodź - Menedżer puścił mnie przed sobą, może wiedział, że otrzymałam propozycję od Sophisticated Records i Laury Perkins. Taak. Nie wspominałam o tym, ale po wczorajszym koncercie dostałam propozycję współpracy w Sophisticated Records największą niezależną wytwórnią muzyczną. Bał się, że go zostawię.
Zapłaciłam za wszystko i chciałam zadzwonić po taksówkę, gdy Charles zaproponował, że mnie podwiezie. Niechętnie się zgodziłam. Włożyłam zakupy do bagażnika i usiadłam na miejscu pasażera.
- Twoja siostra Mabel...
- Mary! - poprawiłam go.
- Mary, dzwoniła wczoraj do mnie i mówiła coś o jakimś pamiętniku i o jakieś Cher. - zmroziło mnie. Cher pisała pamiętnik? I dlaczego Mary dzwoniła z tym do Charles'a?
- Co mówiła?
- O pamiętniku Cher, który przyjdzie do mnie pocztą. Dam ci, jak tylko go dostanę.
- Cann? - odwróciłam się za głosem. Mężczyzna uważnie przyglądał się zawartości mojego koszyka.
- Zamierzasz to wszystko zjeść?
- Nie, Charles. To zakupy dla całej rodziny. - mruknęłam.
- Idziesz do kasy?
- Tsa...
- Chodź - Menedżer puścił mnie przed sobą, może wiedział, że otrzymałam propozycję od Sophisticated Records i Laury Perkins. Taak. Nie wspominałam o tym, ale po wczorajszym koncercie dostałam propozycję współpracy w Sophisticated Records największą niezależną wytwórnią muzyczną. Bał się, że go zostawię.
Zapłaciłam za wszystko i chciałam zadzwonić po taksówkę, gdy Charles zaproponował, że mnie podwiezie. Niechętnie się zgodziłam. Włożyłam zakupy do bagażnika i usiadłam na miejscu pasażera.
- Twoja siostra Mabel...
- Mary! - poprawiłam go.
- Mary, dzwoniła wczoraj do mnie i mówiła coś o jakimś pamiętniku i o jakieś Cher. - zmroziło mnie. Cher pisała pamiętnik? I dlaczego Mary dzwoniła z tym do Charles'a?
- Co mówiła?
- O pamiętniku Cher, który przyjdzie do mnie pocztą. Dam ci, jak tylko go dostanę.
Siedziałam w salonie przy fortepianie. Smutne, samotne krople ściekały po szybie. Smutne, samotne tak samo jak ja. Łzy zagościły na moich policzkach. Opuściłam głowę na klawiaturę, tak, że wsiśnięty dysonans gryzł mnie w uszy. Trzy godziny. Trzy godziny patrzenia na krople. Trzy godziny płaczu. Trzy godziny samotności, bezradności i strachu. Złość paliła mi żyły. Byłam wściekła na siebie samą, przez tyle czasu nie nauczyłam się jak żyć?
Time for learning
Why have I not learnt a thing?
Zapisałam słowa w pustym zeszycie. Do końca tygodnia miałam napisać pięć piosenek, miałam dwa wersy. Ta informacja docierała do mnie bardzo powoli. Przerażenie brało górę nad jakimikolwiek innymi uczuciami, ale stopniowo. Czekałam na ten dzień, w którym zparalizuje mnie doszczętnie.
Od wczoraj nie rozmawiałam z nikim po za Baranskim. Kilka razy wchodziłam w kontakt o nazwie Anthony Bevan, jednak nigdy nie wybrałam jego numeru. To on powinien zadzwonić pierwszy, powinien pokazać, że mu zależy. To on powinien, prawda?
Luke wpadł do domu, czym wtrącił mnie z równowagi. Czemu on musi zachować się tak głośno?
- Cześć młoda - zagadnął wesoło.
- Znalazłeś nową dziewczynę? - miałam ochotę zapytać, tylko że nie chciałam go rozzłościć. Ugryzłam się w język. - Cześć - mruknęłam niezbyt optymistycznie.
- Secret House miało dzisiaj ostatnie nagranie. Za tydzień wychodzi nowa płyta - podszedł do lodówki i wyjął oszronioną puszkę Pepsi.
- Don't worry be happy, drink Pepsi be sexy! - zawołał i wziął łyka. Uśmiechnęłam się mimowolnie - A jak tam twoja?
- Świetnie (wyczujcie sarkazm xd) Mam całe 2 wersy.
- Czytaj - polecił
- Time for learning, Why have I not learnt a thing?
- Hm - mruknął drapiąc się po brodzie - Mam! You've been searching Have you find many things i teraz to twoje Time for learning Why have I not learnt a thing? Pisz. Dlaczego nie piszesz? - wyskrobałam to co mówił na papierze.
- Words with no meaning Have kept me dreaming But they don't tell me anything - trzęsł mu się głos, ale był dziwnie pewny tego co mówi.
- And all you never say is that you love me so All I'll know is if you want me oh - wyciągałam te słowa z podświadomości. To było zaskakujące, że tak szybko napisaliśmy ten fragment.
- Świetnie ci idzie - poklepał , mnie po plecach i zasiadł do pianina. Nigdy nie słyszałam żeby Luke grał. Rozpoznałam utwór. Sonata Księżycowa Beethovena.
- Uwielbiam to - szepnęłam. Luke pokiwał głową. Sprawnie przeszedł do innego utworu. Jego palce wciskały klawisze jak oszalałe, ani razu się nie pomylił ani nie zawahał.
- Nie wiedziałam, że grasz
- Nie gram... często, ale teraz poczułem tę moc - roześmiał się - Tęsknię za Alex - mruknął - Nie rozmawiałem z nią od trzech dni. Czuję, że umieram
- Oh przestań - oburzyłam się - Masz chłopaków, oni ci pomogą
- Mam tylko Freddie'go - przerwał mi -Anthony jest zajęty ślubem i swoją matką, Leon Elandor - w tym momencie śmiesznie przewrócił oczami - a Tom... ech lepiej nie gadać
- To dlaczego nie porozmawiasz z Freddie'm?
- Sądzę, że on zaraz tu będzie - i jak za sprawą magii rozszedł się po domu dźwięk dzwonka. Luke zerwał się i poszedł otworzyć drzwi. Do salonu wszedł Freddie z wielką pełną zakupów torbą.
- Mam ochotę na lasagne - mruknął rzucając papierową torbę na podłogę.
- Cann pomożesz? - zapytał Luke zbierając produkty z ziemi.
- Jasne - odłożyłam zeszyt i ołówek i ruszyłam za chłopakami do kuchni. Luke włączył radio w piekarniku i zaczął tańczyć w rytm Blurred Lines poruszając głową niczym kura. Chwilę potem przyłączył się do niego Freddie. Włączyłam kamerkę i nagrywałam dzikie pląsy 1/4 Secret House i mojego kuzyna.
- Co ty robisz Hogue? - zapytał Freddie przyglądając się poczynaniom Luke'a. Szczerze... nie wiem co on robił, tak czy siak Lucas ubrany w damski fartuszek, kręcący swoim tyłkiem, układający piętra lasagne z niesamowitym zapałem był godny uwagi, a co za tym idzie i uwiecznienia.
- Powiedz cheese! - nacisnęłam guzik i zaskoczony Luke trafił na wyświetlacz mojego telefonu.
- Tak pogrywasz King? - zapytał odkładając to co miał w rękach, a biorąc miskę z mąką.
- Trzymaj Stefana - wręczyłam szybko Freddie'mu mojego iPhone'a. Ledwo to zrobiłam, a dostałam mąką w twarz. - No pięknie Luke - pisnęłam. Freddie leżał na kuchennym blacie umierając ze śmiechu.
- Też chcesz Stewart? - chłopak nie zdążył nawet zareagować, a jego okulary już były pokryte warstwą białego pyłu.
- Doigrałeś się Hogue! - krzyknął Fred - Za Narnię!! - i rzucił się na zdeczka zaskoczonego Lucas'a. Wsiadł mu na barana i darł się jak opętany. Wciągneli mnie do tej zabawy wcierając mi mąkę we włosy z tekstami w stylu: Cannelle King preferuje mąkę we włosach. Wszyscy nośmy mąkę! Nowa moda!
Miałam ochotę im przywalić. Miałam tą pieprzoną mąkę w majtkach i staniku, ale nie chciałam się poddawać. Rzucałam mąką w chłopaków tak samo jak oni we mnie. Bawiliśmy się świetnie do czasu w którym szklane naczynie żaroodporne spadło na ziemię. Lasagne wylądowała na płytkach, miała w sobie nieapetyczne kawałki szkła.
- Zamówmy pizzę - zaproponował Freddie wybierając numer.
Time for learning
Why have I not learnt a thing?
Zapisałam słowa w pustym zeszycie. Do końca tygodnia miałam napisać pięć piosenek, miałam dwa wersy. Ta informacja docierała do mnie bardzo powoli. Przerażenie brało górę nad jakimikolwiek innymi uczuciami, ale stopniowo. Czekałam na ten dzień, w którym zparalizuje mnie doszczętnie.
Od wczoraj nie rozmawiałam z nikim po za Baranskim. Kilka razy wchodziłam w kontakt o nazwie Anthony Bevan, jednak nigdy nie wybrałam jego numeru. To on powinien zadzwonić pierwszy, powinien pokazać, że mu zależy. To on powinien, prawda?
Luke wpadł do domu, czym wtrącił mnie z równowagi. Czemu on musi zachować się tak głośno?
- Cześć młoda - zagadnął wesoło.
- Znalazłeś nową dziewczynę? - miałam ochotę zapytać, tylko że nie chciałam go rozzłościć. Ugryzłam się w język. - Cześć - mruknęłam niezbyt optymistycznie.
- Secret House miało dzisiaj ostatnie nagranie. Za tydzień wychodzi nowa płyta - podszedł do lodówki i wyjął oszronioną puszkę Pepsi.
- Don't worry be happy, drink Pepsi be sexy! - zawołał i wziął łyka. Uśmiechnęłam się mimowolnie - A jak tam twoja?
- Świetnie (wyczujcie sarkazm xd) Mam całe 2 wersy.
- Czytaj - polecił
- Time for learning, Why have I not learnt a thing?
- Hm - mruknął drapiąc się po brodzie - Mam! You've been searching Have you find many things i teraz to twoje Time for learning Why have I not learnt a thing? Pisz. Dlaczego nie piszesz? - wyskrobałam to co mówił na papierze.
- Words with no meaning Have kept me dreaming But they don't tell me anything - trzęsł mu się głos, ale był dziwnie pewny tego co mówi.
- And all you never say is that you love me so All I'll know is if you want me oh - wyciągałam te słowa z podświadomości. To było zaskakujące, że tak szybko napisaliśmy ten fragment.
- Świetnie ci idzie - poklepał , mnie po plecach i zasiadł do pianina. Nigdy nie słyszałam żeby Luke grał. Rozpoznałam utwór. Sonata Księżycowa Beethovena.
- Uwielbiam to - szepnęłam. Luke pokiwał głową. Sprawnie przeszedł do innego utworu. Jego palce wciskały klawisze jak oszalałe, ani razu się nie pomylił ani nie zawahał.
- Nie wiedziałam, że grasz
- Nie gram... często, ale teraz poczułem tę moc - roześmiał się - Tęsknię za Alex - mruknął - Nie rozmawiałem z nią od trzech dni. Czuję, że umieram
- Oh przestań - oburzyłam się - Masz chłopaków, oni ci pomogą
- Mam tylko Freddie'go - przerwał mi -Anthony jest zajęty ślubem i swoją matką, Leon Elandor - w tym momencie śmiesznie przewrócił oczami - a Tom... ech lepiej nie gadać
- To dlaczego nie porozmawiasz z Freddie'm?
- Sądzę, że on zaraz tu będzie - i jak za sprawą magii rozszedł się po domu dźwięk dzwonka. Luke zerwał się i poszedł otworzyć drzwi. Do salonu wszedł Freddie z wielką pełną zakupów torbą.
- Mam ochotę na lasagne - mruknął rzucając papierową torbę na podłogę.
- Cann pomożesz? - zapytał Luke zbierając produkty z ziemi.
- Jasne - odłożyłam zeszyt i ołówek i ruszyłam za chłopakami do kuchni. Luke włączył radio w piekarniku i zaczął tańczyć w rytm Blurred Lines poruszając głową niczym kura. Chwilę potem przyłączył się do niego Freddie. Włączyłam kamerkę i nagrywałam dzikie pląsy 1/4 Secret House i mojego kuzyna.
- Co ty robisz Hogue? - zapytał Freddie przyglądając się poczynaniom Luke'a. Szczerze... nie wiem co on robił, tak czy siak Lucas ubrany w damski fartuszek, kręcący swoim tyłkiem, układający piętra lasagne z niesamowitym zapałem był godny uwagi, a co za tym idzie i uwiecznienia.
- Powiedz cheese! - nacisnęłam guzik i zaskoczony Luke trafił na wyświetlacz mojego telefonu.
- Tak pogrywasz King? - zapytał odkładając to co miał w rękach, a biorąc miskę z mąką.
- Trzymaj Stefana - wręczyłam szybko Freddie'mu mojego iPhone'a. Ledwo to zrobiłam, a dostałam mąką w twarz. - No pięknie Luke - pisnęłam. Freddie leżał na kuchennym blacie umierając ze śmiechu.
- Też chcesz Stewart? - chłopak nie zdążył nawet zareagować, a jego okulary już były pokryte warstwą białego pyłu.
- Doigrałeś się Hogue! - krzyknął Fred - Za Narnię!! - i rzucił się na zdeczka zaskoczonego Lucas'a. Wsiadł mu na barana i darł się jak opętany. Wciągneli mnie do tej zabawy wcierając mi mąkę we włosy z tekstami w stylu: Cannelle King preferuje mąkę we włosach. Wszyscy nośmy mąkę! Nowa moda!
Miałam ochotę im przywalić. Miałam tą pieprzoną mąkę w majtkach i staniku, ale nie chciałam się poddawać. Rzucałam mąką w chłopaków tak samo jak oni we mnie. Bawiliśmy się świetnie do czasu w którym szklane naczynie żaroodporne spadło na ziemię. Lasagne wylądowała na płytkach, miała w sobie nieapetyczne kawałki szkła.
- Zamówmy pizzę - zaproponował Freddie wybierając numer.