poniedziałek, 14 kwietnia 2014

23. "Mini Secret Tour" 1

Tydzień w którym wyszła płyta The Secret House był najbardziej szalonym tygodniem mojego życia. 
Ja i Elandor, jako oficjalne i pełnoprawne, drugie połówki dwóch członków zespołu, postanowiłyśmy być na każdym nawet najmniejszym koncercie, podpisywaniu płyt czy wywiadzie. 
Wstęp udało nam się załatwić tylko dzięki Johnowi, który zatroszczył się o takie specjalne plakietki, dzięki, którym mogłyśmy wejść wszędzie. 
Biorąc to pod uwagę byłyśmy częścią zespołu. Jednak by nie zwracać na siebie zbyt wiele uwagi, trzymałyśmy się z bardziej szalonymi i komunikatywnymi dziewczynami z pośród fanek.
Za każdym razem spotykałyśmy nowe postacie i to było cudowne.  Te dziewczyny, które przychodziły żeby pobyć z chłopakami choć chwilę, żeby mieć choć jedno wspomnienie czy zdjęcie z idolem napawały mnie podziwem. Gdybym była na ich miejscu nigdy w życiu nie pchałabym się bliżej. Od razu stwierdziłabym, że nie ma sensu wychodzić z domu bo i tak mnie nie zauważą, a potem ogarnęłaby mnie nienawiść, choć gdzieś w głębi serca, naprawdę chciałabym zostać zauważona i to właśnie przez nich. 
Sensacją wśród fanek byłam również ja, co było nie miłe, ale nieuniknione niestety. Momentami nie wiedziałam czy ten pisk dotyczy mojej zagubionej w tłumie osoby, czy któryś z chłopaków się w końcu pokazał. 
Po paru dniach moje bębenki uszne same imitowały niemiłosierne wrzaski i inne tego typu dźwięki by choć trochę uspokoić rozdygotany i zadziwiony nagłą ciszą mózg.

- No to dzisiaj jeszcze tylko wywiad dla niemieckiej telewizji, godzina na koncercie charytatywnym i imprezka w klubie Ghost - wymieniła Elandor zerkając w rozkład, który dostałyśmy od Johna.
Moje oczy same się zamykały, w głowie dudniło, a na piętach miałam okropne bąble i buty mnie obtarły. Ledwo usiadłam i już musiałam iść. Wzięłam tylko kawę na wynos i francuskiego rogalika w jakiejś kawiarni i pobiegłyśmy z El za autobusem zespołu. Im byłyśmy bliżej tym głośniej i tłumniej się robiło. 
Niemiecka stacja 'Zwei', która mieściła się o dziwo w Nowym Jorku przeprowadziła jak do tej pory najbardziej interesujący wywiad jaki widziałam z udziałem chłopaków. Często padały pytania o najdziwniejsze, najgłupsze, najśmieszniejsze rzeczy jakie The Secret House kiedykolwiek widziało, słyszało, czy robiło. Mnóstwo ludzi chciało wiedzieć o dzieciństwie i rodzinie chłopaków. Ja najbardziej lubiłam, gdy Anthony odpowiadał na pytania. Był wtedy taki skupiony i uroczy. I często wspominał o mnie.
- Czyli ty, Anthony masz dziewczynę i jest nią brytyjska piosenkarka...
- Cannelle King - dokończył Tone z uśmiechem.
- Okay, to jasna sytuacja - zaśmiał się prezenter. - I jeszcze Leon jest zajęty, racja? - Leon skinął głową, a Elandor zapiszczała z radości stojąc obok mnie za kulisami. - A reszta chłopaków jest wolna?
- Tak - odparł Freddie. Ale w tym samym momencie Tom powiedział, że on też kogoś ma.
- Stary, masz dziewczynę? - zdziwił się Anthony.
- Skąd ty ją wytrzasnąłeś? - zaśmiał się Leon.
- Nie mówiłeś, że kogoś masz... - dodał Freddie. A mnie zrobiło się go żal. 
Albo chłopcy na prawdę byli zaskoczeni, albo świetnie grali, ale my z Elandor domyśliłyśmy się czegoś. 
Razem z nami za The Secret House jeździł też Luke swoim Rolls Royce'm i zwykle miał ze sobą dwie pasażerki. W jednej z nich rozpoznałam Rose Jackson ze szkolnej stołówki, a El twierdziła, że ta druga to Gemma Lewis laska z YOUTH Magazine. 
Nic dziwnego, że po kilku dniach YOUTH miało na tyle materiałów by napisać wyczerpujący i wychwalający The Secret House pod niebiosa artykuł z jakimiś dodatkami, w których chłopcy zdradzali swoje największe tajemnice. Anthony nie oszczędził szczegółów naszej kłótni, przez co został ogłoszony najromantyczniejszym chłopakiem roku.
Najbardziej bałam się Freddiego. W sumie nie jego, ale tego co zaszło między nami. W końcu mnie pocałował, a posługując się logiką Tony'ego ludzie, którzy się całują są parą. 
Unikałam go cały czas. Byłam wściekła na siebie i na niego. Nie powinniśmy tego robić. Freddie był cudownym chłopakiem, ale ja miałam Anthony'ego.



- Cześć skarbie!- powiedział Anthony obejmując mnie ramieniem i całując we włosy. Nie sądziłam, że go spotkam tamtego dnia w ogóle. Był to prawdopodobnie najcięższy dzień z ich "Mini Secret Tour". Byli na nogach od 3 w nocy, a po ostatnim koncercie wrócili grubo po dwudziestej czwartej. Za nim poszli spać była prawie druga. Dziękuję za godzinę snu!
- Cześć - przywitałam się wtulając głowę w jego klatkę piersiową. Anthony ziewnął. 
- Co powiesz na popołudniową drzemkę? - spytał, zabawnie poruszając brwiami.
- Chodźmy - wzięłam go za rękę i splotłam nasze palce.

Czy tego chciałam? Definitywnie NIE, ale ten urok, który bił od mojego chłopaka był tak silny, że od razu mu uległam.
Pokój w hotelu, w którym swoją siedzibę na ten tydzień miało The Secret House był niesamowity. Najpierw rzuciły mi się w oczy duże ciemnobrązowe, mahoniowe drzwi. Ściany holu do połowy pokryte były biały marmurem, a nad nimi wisiały miniatury obrazów z różnych epok. Rozpoznałam tam "Słoneczniki" Van Gogh'a. 

Salon. Znam za mało ekspresyjnych słów by pokrótce opisać to miejsce. Na środku stały dwie czarne, skórzane sofy, a pierwszą rzeczą którą tak na prawdę zobaczyłam był wielki telewizor. Nigdy większego nie widziałam. 
Na ścianach wisiały ciężkie, złote, mosiężne kinkiety, a między nimi na ścianie na przeciwko telewizora wisiało ogromnie lustro w złotej, ozdobnej ramie. Pod nim stał czarny barek. Jeszcze nie otwarty.

Ten pokój był połączeniem, dość udanym, baroku i nowoczesności, w której ja osobiście się gubię. Z fioletowymi podchodzącymi bardziej pod fuksję ścianami kontrastował biały dywan i ogólny bałagan w pokoju. 
Na stoliku, który nazwałabym kawowym leżały cztery pudełka po pizzach, a niektóre miały nawet nadgryzione i niedojedzone kawałki, znajdowały się tam również niedopite herbaty, butelki po piwie, soki i miska pełna pop cornu. Po podłodze poniewierały się ubrania, kable, jakieś papiery i nawet natrafiłam na opakowanie po jogurcie.

- Przepraszam za bałagan. Nikt tu nie był od trzeciej rano - wyjaśnił Tone - Zastrzegliśmy, żeby nikt tu nie wchodził, gdy nas nie będzie. Ostatnio zwinęli mi zegarek i piórka do gitary. Chłopakom też coś ukradli - cały czas Anthony starał się ogarnąć trochę pokój. 
- Jasne. Rozumiem - uśmiechnęłam się. Nie wiem dlaczego fioletowa bluza, którą Tony podniósł z podłogi wydała mi się znajoma.
- Czy to nie... Alex? - zapytałam trochę speszona.
- Em... To możliwe. Luke ma jakiś odpał związany z tą bluzą. Ciągle z nią śpi i wącha. 
- Definitywnie musi należeć do Alex - stwierdziłam.
- Okay... ale co z... em... nie ważne - Tone spuścił wzrok i zajął się składaniem podkoszulków.
- Chodzi ci o Gemmę? - wypaliłam. To pytanie gryzło mnie po głowie odkąd zobaczyłam Luke'a.
- Chcesz herbaty? - spytał Anthony podnosząc się z podłogi.
- Z mlekiem, poproszę - odparłam zrezygnowana składając elegancko bluzę Alex. Utwierdziłam się w tym przekonaniu, gdyż na metce znalazłam jej podpis i adres domu w którym mieszkała Alexandra Sparks.

Teenagers <la la la la puście sobie zanim zaczniecie czytać następną część> 

- Kim jest Gemma? - zagadnęłam, w momencie, w którym Anthony odłożył słuchawkę hotelowego telefonu - Nie chodzi mi o jej karierę w YOUTH, ani o związek z bratem Janet Wright, ale o to co ona tu robi, na dodatek z Luke'm i tą dziewczyną ze stołówki. 
Anthony się uśmiechnął. Podszedł do mnie bliżej i przytulił się mocno. 
- Tęskniłem za Tobą - szepnął mi do ucha. Chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam. Założyłam ręce na piersiach i stanęłam nad nim. 
- Czekam na odpowiedź - ponagliłam.
- Ja nic nie wiem... Są przyjaciółmi, a ta laska ze szkoły to podobno dziewczyna Tom'a - uśmiechnęłam się - Luke szaleje za Alex... On nie może bez niej żyć, tak jak ja bez ciebie...
Nie wytrzymałam i pocałowałam Anthony'ego prosto w usta. 
Tego wszystkiego było dla mnie za wiele. Widywanie go tylko chwilami, padniętego i ledwo trzymającego się na nogach było ponad moje siły.
Jego zimne dłonie wkradły się pod moją koszulkę i zastygłam w bez ruchu. Anthony oparł mnie plecami o ścianę na korytarzu. 
- To co powiesz na małą drzemkę? - zażartował rozluźniając trochę atmosferę. Nie miałam zielonego pojęcia, że zaraz usłyszę słowa na które nie byłam przygotowana. Ani psychicznie, ani fizycznie. - To może odpowiesz mi na nieco inne pytanie? - poczułam, że się rozluźnił. Coś jakby kamień spadł mu z serca.
Ja natomiast spięłam wszystkie możliwe mięśnie starając się nie oddychać.
- Zależy ci na mnie? - w końcu padło to konkretne pytanie, które całkowicie zamroziło mi krew w żyłach. Spojrzałam niepewnie w jego zielone, domagajcie się odpowiedzi oczy.
Widząc jego spojrzenie zaśmiałam się ironicznie, przymykając powieki. 
- Skoro ty nie odpowiesz na to pytanie to daj mi chociaż szansę wytłumaczenia, dobrze? - przylgnął swoim ciałem do mojego, opierając czoło o moją głowę i wciągając zapach czekoladowego szamponu z moich włosów.
Drgnęłam. Wtedy Anthony zamarł w bez ruchu jakby dając mi czas na ucieczkę, jednak wiedziałam, że nie zamierzałby mnie puścić. 

Chyba byłabym głupia, gdybym teraz go odepchnęła i stwierdziła, że od początku wcale nie o to mi chodziło. 
Skupiłam uwagę tylko i wyłącznie na twarzy Anthony'ego. Był inny niż zawsze. Spoglądał na mnie tymi swoimi ciemnozielonymi tęczówkami przygryzając zadziornie wargę. 
Orzeźwiałam. W jednej chwili poczułam się tak jakby ktoś wylał na mnie wiadro lodowatej wody. 
Anthony był tak bardzo delikatny, że mogłabym dać sobie obciąć rękę, iż wyczuł ten dreszcz, który przebiegł po całym moim ciele.
To go rozradowało. Dałam mu wyraźny znak, żeby nie przestawał. 
Ujrzałam zwycięski, ale nikły uśmiech na jego twarzy. 
Spojrzał głęboko w moje oczy.
Byłam tak cholernie przewidywalna. 

Zupełnie nie rozumiałam co do mnie mówił, ale jego słowa odbijały się od ścian mojej czaszki pozostawiając na nich jakiś ślad. Czułam się tak jakbym wypiła kilka butelek alkoholu i była całkowicie pijana. 
Anthony nie pewnie złożył pocałunek na moich suchych ustach, jakby robił to po raz pierwszy. Jego język delikatnie polizał moje wargi torują sobie przejście. Swoje ręce położył na moich biodrach. 
Nasze języki rozpoczęły ze sobą jakąś dziką walkę, w której żadne z nas nie chciało przegrać. Nie dałam mu szans. 
Wygrałam. 
Czułam jak się uśmiecha nie chcąc rozłączać naszych ust. 
Dopiero teraz poczułam, że prawy rękaw razem z ramiączkiem stanika zsunął się ukazując nagą skórę. Anthony'emu widocznie to nie przeszkadzało a nawet się podobało, gdyż zaczął całować mnie po szyi, obojczyku i gołym ramieniu. Na moich policzkach zaczynały kiełkować piekące rumieńce. Mokre ślady po pocałunkach chłopaka powoli wysychały. Chłopak złapał jedną moją rękę i nad moją głową przycisnął ją do ściany. Blokował mnie, a ja nie miałam bladego pojęcia dlaczego to robił skoro nie miałam zamiaru, ani ochoty nigdzie się wybierać. 
Teraz pocałunek był zachłanny i ledwo udawało mi się utrzymywać jakikolwiek oddech. Każda część mojego ciała, każda najmniejsza komórka i każdy mięsień z każdą następną chwilą bardziej pragnęły Anthony'ego. 
Nie miałam pojęcia do czego by doszło, gdyby ktoś nam nie przerwał.


                                                    ***
Dzień dobry w ten piękny angielski poniedziałkowy dzień, uściślając popołudnie <3 
Jest pięknie <3 

Ej, chyba się zakochałam xd lolz. nie zniosę tego ponownie.
Widzimy się za tydzień.. albo wcześniej koło środy dodam opowiadani z konkursu. 
a teraz idę szukać czegoś co nadaje się na wyjście do sklepu.
Całuję :*

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! I jaki długi!!
    Ale dodawaj szybciej proszę bo smutno jak nic nie ma przez długi czas :(
    Haaaaa! Zakochałaś się? A w kim? :3
    No i dodaj jutro to opowiadanko z konkursu. Jestem ciekawa, jak ci wyszło, skoro zajęłaś 3 miejsce :)
    Czekam na kolejny. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie tak pomyślałam, że może poniedziałek czwartek, albo piątek?? będę wstawiać coś nowego...
      Rany. to taki koszmarny koszmar, ta "miłość". on jest młodszy i wg. tragedia. mogę powiedzieć, że ma na imię Kuba. i jak to słyszę to nie myślę logicznie. xd

      Usuń
  2. Kate niegdyś miała idealne życie. Kochający, rodzice, brat, chłopak, bezpieczeństwo...Niektórych z tych rzeczy teraz nie ma. Jej brat to Louis Tomlinson. Tak ten Louis z One Direction. Niestety odkąd wyjechał 4 lata temu widział się tylko raz z siostrą. Chłopak, nie żyje, zginął w wypadku samochodowym. Niespodziewany telefon.. Co zmieni w jej życiu? Czy miłość zapuka do jej drzwi. Czy Kate, znajdzie nowych przyjaciół? Czy poradzi sobie z nowymi problemami? A co najważniejsze, czy Kate będzie szczęśliwa? Tego dowiesz się czytając bloga Always Have To Be Strong.
    Serdecznie Zapraszam! :]

    Link do bloga----->http://midnight-memories-fan-fiction.blogspot.com/
    Link do zwiastunu---->http://www.youtube.com/watch?v=Dq1iTro7c3M
    Mam nadzieję, że tam zajrzysz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne opowiadanie<3 Tak miłość jest koszmarna :D Gratuluję 3 miejsca ^^ Jesteś naprawdę dobrą pisarką :)) Życzę dalszych sukcesów i dużo weny :*
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam
    http://pamietnik-caroline-a.blogspot.com/2014/04/pokonaj-lek.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz! Czyam <3
    Zapraszam do mnie.Dopiero co zaczynam http://memories-with-harry.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń