Na lotnisku czekała na mnie moja ciocia Tamara Hogue, siostra mojego taty.
- Cannelle! - wykrzyknęła na mój widok i wzięła mnie w objęcia. - Strasznie się za tobą stęskniłam. Musisz mi poopowiadać co tam u was w Europie. Chodźmy po twoje rzeczy i powiem temu bałwanomi, że cię zabieram.
- Witam pani Hogue! - mruknął wściekły Charles.
- Cann zamieszka ze...
- Tak, tak... Mieliśmy to ustalone z jej rodzicami. - przerwał Charles.
- No to dobrze. - powiedziała ciocia biorąc moją największą torbę. Ja zabrałam dwie mniejsze i nie żegnając nikogo wyszłyśmy na Nowo Jorskie, wschodzące słońce.
- Dlaczego twoi rodzice go wzięli? - spytała Tamara, gdy usiadłyśmy na kanapie w żółtej taksówce.
- Jest dobry. - odparłam i wgryzłam się w pączka, którego dała mi ciocia.
- Wszyscy wybieramy się na twój jutrzejszy koncert, Luke kupił już bilety dla nas i swoich kolegów.
- Ależ ciociu, na prawdę nie trzeba było...
- Żartujesz chyba. Jak mogłabym nie chcieć zobaczyć koncertu własnej bratanicy??
- A nie mogliście poprosić? Wpuścili by was za darmo... Mielibyście takie śmieszne plakietki Gość specjalny .
Tamara zaśmiała się serdeczne.
Nie zauważyłam, gdy zatrzymaliśmy się pod nowoczesnym, białm domem. Drzwi otwarły się i wyszedł z nich wujek Kevin.
- Mała europejka! - zawołał na mój widok. - Tamara cały tydzień gadała o tym, że nas odwiedzisz. - cmoknął swoją żonę. - Ile płacę? - zwrócił się do taksówkarza. Wydało mi się, że na piętrze domu ktoś poruszył firankami.
- Chodź Cannelle, pokażę ci dom. - weszłyśmy do środka.
- Luke!! - krzyknęła ciocia. - No Cannelle, to mój, a w najbliższym czasie i twój dom. Rozgość się.
- Dziękuję. - mruknęłam niepewnie. - Są trzy łazienki. Jedna tu na dole. Te białe drzwi, na prawo od wejścia i dwie u góry. Jedna z nich jest u mnie w sypialni. Ty będziesz musiała korzystać z Luke'm, ale nie sądzie żeby były z tym problemy. - odkaszlnęła i poprawiła blond grzywkę opadającą na oczy. - Tu jest salon, a tam kuchnia. Tędy schodzi się do piwnicy - wskazała drzwi koło schodów. - a po drugiego stronie jest gabinet Kevina. Nic ciekawego, tylko jakieś papiery. - uśmiechnęła się. - Chodźmy do góry. - wyszłyśmy po schodach. - Z prawej sypialnia moja i Kevina, z lewej na końcu - Luke'a. Ty będziesz spać tu. - Tamara otwarła drzwi do pokoju. Był duży i biały. Jasne zasłony w oknach, biała kanapa w rogu i białe meble. Ściany były w kolorze wrzosowego fioletu.
Nie podoba mi się tutaj, ale przecież jej tego nie powiem pomyśli sobie, że jestem rozpuszczona czy coś.
- I jak Cannelle? Podoba się? - zapytał wujek Kevin wnosząc walizki do pokoju.
- Jasno. - powiedziałam. - Bardzo jasno.
- To źle? - przeraziła się Tamara.
- Wiesz, oni w tym Londynie mają tylko deszcz i mgły.
- Za jasno. - mruknęłam olewając komentarz Kevina.
- Spokojnie. Wezmę od Luke'a ciemne zasłony, a potem zobaczymy. Chodź Cannelle, przywitasz się. - nie chętnie wyszłam z pokoju, bo najchętniej to położyłabym się spać.
- Luke. - Tamara pojawiła się w drzwiach pokoju syna.
- Dzień dobry. - posypały się głosy. Zaskoczona Tamara zapomniała języka.
- To jest Cannelle. - powjyiedział znudzonym głosem Luke.
- Cześć. - powiedziałam cicho. Czułam trzy pary oczu na sobie (po za Luke'm).
- Cannelle, to koledzy Luke'a: Tom, Freddie i Leon.
- Brakuje Anthony'ego. - na to imię zadrżało mi serce.
- Tone ma problem z babcią. - powiedział Luke parskając.śmiechem.
- Lady Bevan od dwóch dni z nikim nie rozmawia. Martwią się o nią. - Bevan. Anthony Bevan. Chłopak, w którym skrycie się podkochiwałam. Gitarzysta zespołu Seagulls. Poczułam jak pieką mnie policzki.
- Wszystko w porządku? - zapytała Tamara.
- Ach.. Jasne, jasne. Pójdę do pokoju. - obróciłam się na pięcie i trzasnęłam drzwiami mojego nowego pokoju. Rzuciłam się na miękkie łóżko.
- Tylko 15 minut. - nastawiłam budzik w telefonie i zamknęłam oczy.
-Przepraszam Cannelle, nie chciałam cię obudzić. Przyniosłam coś do jedzenia. - postawiła tacę na stoliku.
- Dobrze, że mnie obudziłaś. Za godzinę mam być w jakimś studiu. Nie wiem gdzie to jest i jak tam dotrę... więc im wcześniej wyjdę, tym lepiej.
- Coś ty, Luke cię zawiezie. - powiedziała szybko. - Jedz, a ja pójdę do Luke'a. - wyszła zamykając drzwi.
Usłyszałam piknięcie mojego telefonu. Otwarłam wiadomość.
Od Charles: 7:00 Brittany Jane Records.
Dzięki za linka :)) Świetnie piszesz! Nie mogę się doczekać nexta! Bardzo mi się podoba<3 love you Katiee;*
OdpowiedzUsuńJejciu super! <3
OdpowiedzUsuńJa już chcę kolejny rozdział :**
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :D
http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/
Ehkkem, że ja (Jukka) dzisiaj cierpię na bezzenność także pzreczytałam z zapartym tchem. Cudeńko! Achh ten Anthony hehe ;)
OdpowiedzUsuńA u nas pojawił się dzisiaj nowy rozdział, także zapraszamy ;)
Świetny! Poznaliśmy rodzinę Cannelle. ;)
OdpowiedzUsuńAnthony.. Co to za chłopak?
Czekam na nn ;*
♥